| Źródło: IMM Instytut Monitorowania Mediów
Piraci drogowi z Polski jęczą w słowackim areszcie. Prokuratura nadal nieugięta
Jeden z polskich kierowców, uczestnik pirackiego rajdu ferrari, porsche i mercedesa na Słowacji napisał list do słowackiego ministra sprawiedliwości - dowiaduje się WP. Skarży się, że od pięciu miesięcy jest zamknięty w areszcie, a jego wnioski o wyjście na wolność za kaucją są stale odrzucane. Winę za wypadek miał zrzucić na kierowcę porsche, który był bezpośrednim sprawcą tragicznego w skutkach zderzenia.
Obroną piratów drogowych zajęły się dwie kancelarie prawne z Warszawy oraz Poznania. Jak udało się ustalić WP prawnicy ci wypunktowali szereg "nieprawidłowości i uchybień", jakich miała dopuścić się słowacka policja. Chodzi im o to, że pod presją opinii publicznej wypadek zakwalifikowano jako umyślne sprowadzenie zagrożenia dla bezpieczeństwa ludzi. Za to grozi od 15 do 20 lat więzienia.
Tymczasem adwokaci starają się przekonać śledczych, że tragedia w Dolnym Kubinie była nieszczęśliwym wypadkiem drogowym. Wówczas ciężar odpowiedzialności spoczywałby głównie na jednym kierowcy. Przy wypadku drogowym możliwa kara ogranicza się do 5 lat więzienia. W tej sprawie notę dyplomatyczną do słowackiego ministerstwa sprawiedliwości wystosowała ambasada RP w Bratysławie.
Oficjalnie słowacka prokuratura nie informuje o postępach w postępowaniu, ani o przewidywanym terminie jego zakończenia. - Wszystkie informacje przekażemy dopiero po zakończeniu śledztwa - poinformował WP Matusz Harkabus, zastępca szefa prokuratury w Żylinie.
Wirtualna Polska
*fragment informacji
Przesłano: 12.03.2019
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj