| Źródło: gddkia.gov.pl
Drogi publiczne to nie tory wyścigowe. Statystyki przekroczeń dopuszczalnych prędkości zmuszają do refleksji i podjęcia kolejnych działań
Za szybko! Statystyki nie kłamią
Nadmierna prędkość i jej niedostosowanie do panujących warunków to przyczyna średnio co piątego wypadku. Ponad 20 proc. ofiar wypadków na drogach krajowych to zabici z powodu nadmiernej prędkości. Przy nowych drogach szybkiego ruchu instalowane są nowoczesne urządzenia pomiarowe, które pozwalają na określenie skali zjawiska. Wyniki pomiarów mogą stanowić bazę do opracowania sytemu przeciwdziałania drogowym wykroczeniom.
W ubiegłym roku na drogach krajowych doszło do 5600 wypadków drogowych, na skutek których śmierć poniosło blisko 1000 osób, a 7110 zostało rannych Dekadę wcześniej na sieci dróg administrowanych przez GDDKiA odnotowano 8589 wypadków, blisko 1500 ofiar i 12 000 rannych. Trzeba jednak podkreślić, że przez ostatnie 10 lat sieć dróg szybkiego ruchu zwiększyła się prawie trzykrotnie. Obecnie mamy ponad 4 tys. dróg szybkiego ruchu, a w 2010 roku było ich niespełna 1,5 tys. km!
W stosunku do statystyk sprzed dziesięciu lat liczba wypadków, a także ofiar zmalała o około 1/3, rannych o około 40 procent. Nie bez przyczyny, bo do ponad 1,7 tys. km, czyli dwukrotnie wzrosła w tym czasie długość autostrad, a ponad pięciokrotnie, do prawie 2,5 tys. km, wydłużyła się sieć dróg ekspresowych. Teoretycznie na tej nowoczesnej sieci drogowej nie powinno dochodzić do tragicznych w skutkach zdarzeń, bo bezpieczna droga nie powinna być czynnikiem ryzyka. W praktyce dochodzi do niebezpiecznych zdarzeń i to wyjątkowo tragicznych w skutkach. Ich przyczyną są zachowania kierowców - głównie przekroczenia dopuszczalnej prędkości i bardzo często są to przekroczenia ekstremalne.
Autostrada i droga ekspresowa to nie tor wyścigowy!
Nowe, dwujezdniowe i komfortowe drogi z szerokimi pasami ruchu kuszą amatorów szybkiej jazdy. Zwykłych piratów i chuliganów drogowych. W sierpniu br. na nowo otwartym odcinku autostrady A2 między Warszawą a Mińskiem Mazowieckim policjanci zatrzymali kierowcę jadącego z prędkością 225 km/h przy maksymalnej dopuszczalnej prędkości na autostradzie 140 km/h. Autostrada to nie jest zamknięty tor wyścigowy, ale droga publiczna.
Niestety nie jest to odosobniony przypadek. Przykładowo na około 160-kilometrowym koncesyjnym odcinku autostrady A1 Rusocin - Nowa Wieś w 2018 roku aż 168 pojazdów osiągnęło maksymalną zarejestrowaną tam średnią prędkość 248 km/h! A to oznacza, że chwilami prędkość mogła oscylować wokół 300 km/h! Takie zachowania generują bardzo duże niebezpieczeństwo i świadczą o całkowitym braku poszanowania przepisów prawa przez niektórych kierowców.
W sierpniu br. na nowo otwartej jezdni budowanej jeszcze autostrady A1 między Tuszynem a Piotrkowem Trybunalskim kierowca rozwinął prędkość 189 km/h, przy czym na odcinku obowiązywało ograniczenie do 70 km/h w związku z trwającą jeszcze budową, a ruch tymczasowy odbywał się jedną jezdnią w obu kierunkach.
To skrajna nieodpowiedzialność i narażanie życia swojego, a przede wszystkim innych uczestników ruchu. Przy takich prędkościach bardzo łatwo doprowadzić do katastrofy i śmierci niewinnych osób. A zgodnie z Kodeksem karnym, ten kto sprowadza katastrofę w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym zagrażającą życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10. Pamiętajmy o tym, gdy kusi nas, aby mocniej nacisnąć pedał gazu w naszym samochodzie.
Dokładne pomiary
Do rejestrowania prędkości pojazdów przystosowane są najnowsze stacje ciągłego pomiaru ruchu instalowane przez GDDKiA przy autostradach i drogach ekspresowych. Aktualnie prędkość pojazdów rejestrować mogą 73 stacje pomiaru ruchu przy drogach krajowych. Na odcinku drogi ekspresowej S3 między Gorzowem Wielkopolskim a Szczecinem w jednym z punktów pomiarowych urządzenie wykazało, że ponad 70 proc. kierujących przekroczyło dozwoloną prędkość, a 15 proc. jechało szybciej niż 147 km/h, przy czym maksymalna dopuszczalna prędkość na drodze klasy S to co do zasady 120 km/h.
Analiza ubiegłorocznych danych ze stacji pomiarowych GDDKiA przy autostradach pokazuje, że średnio około 80 proc. pojazdów o masie do 3,5 tony porusza się z prędkościami do 140 km/h. Oznacza to jednak, że średnio około 20 proc. tzw. pojazdów lekkich przekracza dozwoloną prędkość, przy czym większość (około 15 procent) przekracza prędkość do 10 km/h. Przekroczenia prędkości powyżej 150 km/h dotyczą około 6 proc. pojazdów.
W podziale na poszczególne stanowiska przekroczenia mogą mieć różną skalę. Najwięcej pojazdów przekraczających prędkość notuje się na odcinku Sługocin - Modła między Poznaniem a Łodzią na autostradzie A2 (około 35-40 procent, w tym około 25 procent do 10 km/h). Udział pojazdów poruszających się z prędkością nieprzekraczającej przepisowych 120 km/h wynosi tutaj średnio około 60 proc., czyli aż 40 proc. kierowców przekracza dozwoloną prędkość (w tym tylko około 15 procent przekracza prędkość o 10 km/h).
Przekroczenia odnotowywane są wszędzie
Przedziały przekroczeń są zróżnicowane w zależności od lokalizacji stanowiska pomiarowego. Stanowiska, które mierzą prędkość każdego pojazdu, dają większe możliwości analiz prędkości. Przykładowo na stanowisku na autostradzie A4 (Krapkowice - Kędzierzyn Koźle), w ciągu całego ubiegłego roku, zanotowano około 10 tysięcy pojazdów poruszających się z prędkością powyżej 200 km/h, przy czym przy ogólnej liczbie pojazdów zarejestrowanych na tym odcinku w roku 2019 wynoszącej ponad 14 mln, jest to odsetek stanowiący 0,06 proc.
Stacja pomiarowa w Prądach na autostradzie A4 (woj. podkarpackie) zarejestrowała w sierpniu 2019 r. 557 pojazdów, które jechały z prędkością ponad 200 km/h. W tym samym miesiącu stacja w Marwicach na odcinku Jastrzębiec - Gorzów Wielkopolski już nie autostrady, a drogi ekspresowej S3, zarejestrowała pięciokrotnie więcej pojazdów jadących z prędkością ponad 200 km/h. Pomiary wykazują, że mimo niższej dozwolonej prędkości na drogach ekspresowych kierowcy poruszają się na nich tak jak na autostradach. Przekroczenia dozwolonych prędkości rejestrowane są najczęściej w miesiącach letnich, czyli w porze roku o korzystniejszych warunkach pogodowych. Co ciekawe w 2019 r. ponad 70 proc. wypadków odnotowano na suchej i równej nawierzchni. Ofiary tych zdarzeń stanowią blisko 69 proc. wszystkich zabitych w wypadkach.
Odcinkowy Pomiar Prędkości jednym z rozwiązań
Współpracujemy z Głównym Inspektoratem Transportu Drogowego, aby odcinkowy pomiar prędkości pojawił się m.in. na S2 i S8 w Warszawie i oraz na A1 między Tuszynem i Częstochową (https://www.gddkia.gov.pl/pl/a/39016/Na-budowanych-odcinkach-autostrady-A1-bedzie-bezpiecznej). Zdaniem specjalistów od bezpieczeństwa ruchu drogowego odcinkowy pomiar prędkości jest najskuteczniejszym narzędziem zapobiegającym przekraczaniu prędkości.
Wymusza bowiem utrzymanie średniej prędkości przejazdu dłuższego odcinka trasy zgodnie z przepisami, poprawiając płynność jazdy. Jest skuteczniejszy niż fotoradary, przed którymi kierowcy gwałtownie hamują, a za nimi ponowie przyspieszają.
Opublikowano: 09.09.2020
Więcej o odcinkowym pomiarze prędkości pisaliśmy pod tytułem:
Odcinkowy pomiar prędkości zapobiega przekraczaniu prędkości także w innych krajach
Trajectcontrole, Section Control, Abschnittskontrolle, Radar tronçon, Safety Tutor/Tutor, Vergilius, SPECS – to nazwy systemów odcinkowego pomiaru prędkości (OPP), jakie spotkamy w Holandii, Belgii, Austrii, Niemczech, Szwajcarii, Francji, Włoszech czy też Wielkiej Brytanii. O ile w Polsce odcinkowy pomiar prędkości obejmuje swoim działaniem mniej niż 80 km dróg, głównie jednojezdniowych, to we Włoszech działanie systemów Tutor i Vergilius obejmowało ponad 3000 km autostrad.
Zdaniem specjalistów od bezpieczeństwa ruchu drogowego odcinkowy pomiar prędkości jest najskuteczniejszym narzędziem zapobiegającym przekraczaniu prędkości. Wymusza bowiem utrzymanie średniej prędkości przejazdu dłuższego odcinka trasy zgodnie z przepisami, poprawiając płynność jazdy. Skuteczniejszym niż fotoradary, przed którymi kierowcy gwałtownie hamowali, a za nimi ponowie przyspieszali.
Skuteczny jak OPP
We Włoszech, rok po uruchomieniu systemu Tutor, na odcinkach objętych jego działaniem, zaobserwowano spadek liczby wypadków o 22 proc., ofiar śmiertelnych o 50 proc., a rannych o 34 proc. W Polsce, badanie NIK wykazało, że liczba wypadków na odcinkach dróg, na których w latach 2015-2016 uruchomiono urządzenia do OPP, zmniejszyła się o 64 (ze 112 do 48), a ofiar śmiertelnych o 27 (z 38 do 11). To w przeliczeniu na oszacowane koszty jednego wypadku oraz koszty ofiar śmiertelnych dało szacunkowy efekt korzyści społecznych w wysokości ok. 120,6 mln zł. W tym samym raporcie NIK z 2019 roku możemy przeczytać, że urządzenia do OPP były skuteczniejszym niż fotoradary narzędziem zapewniającym dyscyplinowanie kierujących pojazdami. Blisko 84 proc. kierowców jechało z dozwoloną prędkością na odcinkach, gdzie funkcjonował OPP, a w miejscu usytuowania fotoradarów odsetek ten wynosił niespełna 77 proc.
Zdjęcie na wjeździe i wyjeździe
Powstanie OPP to dalszy etap rozwoju systemu automatycznego odczytu tablic rejestracyjnych pojazdów (automatic number-plate recognition - ANPR), wykorzystywanego pierwotnie tylko przez policję w Wielkiej Brytanii. Wraz z rozwojem skuteczności rozpoznawania tablic wykorzystano go w wielu krajach do egzekwowania prawa (np. wychwytywania pojazdów bez ubezpieczenia czy skradzionych), jak również do systemu poboru opłat za przejazd trasą czy na parkingu. System ANPR zastosowano również dla poprawy bezpieczeństwa przejazdu przez tunele drogowe i początkowo służył on do weryfikacji pojazdów wjeżdżających i wyjeżdżających z tunelu.
System wykonuje zdjęcia pojazdów na początku i końcu pomiarowego odcinka, odczytuje tablice rejestracyjne pojazdów, a znając pokonany przez pojazd dystans i czas przejazdu, oblicza średnią prędkość. Dodajmy, że włoski system Vergilius mierzy jeszcze chwilową prędkość, czyli działa jak typowy fotoradar. Odcinkowy pomiar prędkości może pracować 24 godziny na dobę, przez siedem dni w tygodniu.
OPP w Polsce i za granicą
W 2011 roku OPP funkcjonował przez tydzień, od 22 do 30 czerwca, w ramach Narodowego Eksperymentu Bezpieczeństwa na 16-kilometrowym odcinku A1 pomiędzy Swarożynem a Pelplinem, czyli odcinku, na którym dochodziło do największej liczby wypadków. Wtedy wystawiono 28 mandatów. Obecnie OPP podlega pod Polskie Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym >> (CANARD), czyli komórkę organizacyjną Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. Dysponuje ono i zarządza 29 urządzeniami do odcinkowego pomiaru prędkości, a do tego 400 fotoradarami, 29 mobilnymi urządzeniami rejestrującymi oraz urządzeniami rejestrującymi wjazd na czerwonym świetle, które zainstalowane zostały na 20 skrzyżowaniach. W Austrii na drogach podległych agencji ASFINAG (to odpowiednik GDDKiA) spotkamy pięć stacjonarnych OPP (z czego cztery w tunelach) oraz 14 mobilnych zestawów, które mogą być ustawiane w sąsiedztwie przebudowywanych odcinków dróg. We Włoszech systemy Tutor i Vergilius miały pod swoją opieką pond 3000 km autostrad. Jednak po 12-letnim procesie prawnym, 10 kwietnia 2018 r. Sąd Apelacyjny w Rzymie ustalił, że prawa patentowe związane z technologią, na której oparto działanie systemu, należały do innej firmy niż zarządca autostrady. W następstwie wyroku wyłączono cały system, lecz już 25 lipca tego samego roku, po wprowadzeniu zmian w technologii, gdzie oprócz tablicy rejestracyjnej rozpoznawano również charakterystyczne cechy pojazdu, wznowiono działanie części systemu. Obecnie objętych jest nim ok. 1060 km autostrad, a nadzór nad nim sprawuje Policja Drogowa, a nie zarządcy autostrad.
Opublikowano: 30.07.2020
zdjęcie tytułowe/grafika: źródło informacji
PRZESTROGA
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj